sen pierwszy
10 października 2008, 20:02
... wtedy jeszcze myślałem, że to taka normalna noc i taki normalny, zły sen jaki można mieć po jednym za dużo piwie...
... był późny wieczór...
... kolejka do wejścia na teren jakiegoś obozu czy zlotu...
... duży, zapuszczony park nad stawem...
Wchodzę z grupą znajomych, których twarze nie są mi obce ale nie mogę przypomnieć sobie skąd je znam. Nie znam ich imion ale są mi bliscy.
Pole jest podzielone na sektory. Rozbijam namiot. Z polowej kuchni dostaję porcję kaszy z... cholera wie co to.
Pijemy piwo i czegoś nam brakuje.
Wsiadam do starej, niebieskiej SKOD-y. Drzwi nie chcą się zamknąć więc z kumplami kopiemy je parokrotnie.
Wyjeżdżam na ulicę. Z przerażeniem patrzę bo to ulica pod moim domem (zaporoska).
Zrywa się wiatr. Łamie drzewa. Zrywa linie wysokiego napięcia.
Gruby, iskrzący kabel spada na Fiata 125 jadącego z przodu.
Pada deszcz. Kabel snopem iskier oplata samochód. Słychać głośny trzask iskier.
Fiat ciągnie go kilkadziesiąt metrów a potem staje w płomieniach.
Wybucha. W środku są dwie osoby. widzę zarysy ich twarzy i dłonie proszące o pomoc.
Krzyczą, krzyczą i wciąż krzyczą... Ja mijam ich i zastanawiam się czy policja ukarze mnie za nieudzielenie pomocy.
Wciąż widzę ich wystające przez okna ręce.
Oni chcą się wydostać a ja odjeżdżam.
Widzę jak gałęzie spadają na drogę i deszcz zalewa drogę.
Myślę tylko o tym żeby wycieraczki nie przestały działać i żeby ci ludzie w płonącym samochodzie przestali krzyczeć.
Dookoła walą się drzewa łamane wiatrem.
Ja ciągle domykam otwierające się drzwi i widzę jak ktoś spalonymi dłońmi prosi mnie o pomoc.
... już dziś nie zasnę...
Dodaj komentarz